środa, 30 października 2013

Kuroshitsuji vol. 12 - Yana Toboso




Tytuł: Kuroshitsuji vol. 12
Autor:Yana Toboso
Wydawca: Waneko
Ilość stron: 194
Ocena: 5/6




Kiedy ożywiony przez Elitę Jutrzenki trup młodej kobiety zaczyna zabijać niewinnych, naiwnych ludzi, do akcji wkracza Ronald Knox – przesadnie entuzjastyczny Mroczny Żniwiarz. Jakkolwiek pomocny, jest także niezwykle uciążliwy, co zmusza Sebastiana i Ciela do rozdzielenia się. Niestety dochodzi do tego w możliwie najgorszym momencie, gdyż młody hrabia z pewnością potrzebuje swojego utalentowanego kamerdynera. Tak się mianowicie składa, że pokład Campanii pełen jest żądnych krwi, bezrozumnych bestii, które już rozpoczęły swoją masakryczną ucztę w przerażającym tempie zabijając pasażerów oraz załogę statku. Szalony eksperyment wymknął się całkowicie spod kontroli i teraz Ciel Phantomhive ma pełne ręce roboty dokładając wszelkich starań by ocalić nie tylko swoje życie, ale także swoją słodką narzeczoną. To jednak nie koniec atrakcji, jako że Campania płynie prosto na górę lodową, zaś na pokładzie pojawia się największa zmora Sebastiana.

O ile tom poprzedni był zaledwie przystawką dla fanów krwawych akcji z udziałem zombie, o tyle ten jest już daniem głównym, gdyż rubinowa posoka zalewa pokład statku, a ludzie umierają w męczarniach pożerani przez bezmyślne ożywione zwłoki. Naturalnie także zombie są licznie eliminowane przez garstkę co lepiej wyszkolonych jednostek, do których z pewnością warto zaliczyć naszego kamerdynera. Albowiem trafi nam się także okazja by rzucić okiem na istny taniec śmierci w wykonaniu Sebastiana. Prawdę mówiąc, dwunasty tom Kuroshitsuji należy chyba do najbardziej krwawych spośród wszystkich dotychczas wydanych, jako że tym razem wszelka brutalność nie wynika z szaleństwa, lojalności czy wdzięczności, jak miało to miejsce wcześniej, ale z czystej bezmyślności, której nie sposób nawet nazwać instynktem. Ta część serii naprawdę wymownie oddaje istotę istnienia zombie.

Nie ma wątpliwości, iż przy okazji tworzenia tego tomu Yana Toboso nawiązała bliską znajomość ze znanym każdemu, w mniejszym lub większym stopniu, filmem Titanic. Autorka bardzo wyraźnie podkreśla pewne wspólne dla filmu oraz tego epizodu mangi elementy – góra lodowa, rzut oka na bocianie gniazdo, panika ludzi z niższych pokładów pragnących wydostać się na górę, a nawet „romantyczna” scena na dziobie statku w wykonaniu wiadomego, odzianego na czerwono Żniwiarza oraz Ronalda. Cóż, w starciu między filmem, a mangą, Kuroshitsuji zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie i bije na głowę romansidło z Leonardo DiCaprio. W tej chwili aż chce się zacytować fragment serialu Supernatural:

Dean: Why did you un-sink the ship?
Balthazar: Oh, because I hated the movie.
Dean: What movie?
Balthazar: Exactly!

Pośród hektolitrów ludzkiej i trupiej krwi wylanych w tym tomie, autorka nie zapomniała o odrobinie szlachetnych uniesień i odwagi. Ciel prezentuje się nam jako wątły, ale niezwykle odważny rycerzyk, który za wszelką cenę pragnie dotrzymać obietnicy i chronić swoją uroczą narzeczoną, nawet jeśli wymaga to lekko brutalnych środków polegających na zdzieraniu z biedaczki ubrania. Niestety, szlachetna pobudki to za mało by wygrać przeciwko całej chordzie trupów. Sytuacja jest więc opłakana, a serce zatrzymuje się w piersi. I właśnie w tym momencie autorka postawiła na zaskoczenie. Ja na pewno nie spodziewałam się, że nasza zawsze niewinna i dziecinna Lizzie jest kimś więcej, niż tylko słodką upierdliwością na głowie Ciela.

Tak więc, dwunasty tom Kuroshitsuji na pewno rekompensuje czytelnikowi słabszą poprzednią część i wnosi do mangi interesujący element nowości, jaki widzimy w ostatniej scenie. Osobiście jestem wielką zwolenniczką zmiany, jaka wtedy zaszła, zaś pewna uciążliwa osóbka zyskała wiele w moich oczach. Nigdy bym nie pomyślała, że zachowanie Lizzie wypływa po prostu z miłości do Ciela, nie zaś z wrodzonej dziecinności. Poza tym, zadowoleni powinni być także miłośnicy Grella, który wraca po długim czasie nieobecności i wcale się nie zmienił. Oj, robi się ciekawie.

1 komentarz:

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!