Tytuł: Księga Portali
Autor: Laura Gallego
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 568
Ocena: 4/6
W zdominowanym przez Akademię Portali
państwie Daruzji życie toczyło się do tej pory swoim własnym
rytmem, jednakże nad rozległymi ziemiami zawisło widmo zmian.
Niepozorny, drobny górnik imieniem Tash odczuł to na własnej
skórze, kiedy w swojej kopalni trafił na żyłę niebieskiego
bodarytu – kruszcu, którego czerwona odmiana umożliwia tworzenie
portali. Niestety, własna głupota i chęć przypodobania się ojcu
okazują się dla niego zgubne, co zmusza go do ucieczki z górniczej
osady, porzucenia rodziny i podjęcia samotnej wyprawy ku nowemu
życiu. Biedak nawet nie wie, w jakie bagno wdepnie, ale nie tylko on
zostanie przez nie pochłonięty. W zupełnie innej części kraju
Tabit, młody, przykładny student Akademii, otrzymuje zadanie
narysowania portalu, który stanie się jego pracą dyplomową. Tak
się jednak nieszczęśliwie składa, że dotąd klarowna sytuacja
zostaje wręcz wybebeszona z logiki i pociąga za sobą całą serię
zdarzeń, które zbliżą do siebie obcych sobie ludzi, całkowicie
wywracając ich życie do góry nogami. Świat nigdy nie będzie już
dla nich taki sam.
Pisarze
są kucharzami światów. Każdy z nich ma swój indywidualny,
niezastąpiony styl, swoje własne przepisy, swoje sprawdzone
proporcje składników, z których powstaje książkowe niebo dla
podniebienia. Kiedy na talerzu wyląduje Księga
Portali,
jak myślicie, jaki będzie miała smak?
Z przyjemnością zdradzę Wam tę tajemnicę.
Głównym
składnikiem tej powieści jest misternie tworzony przez autorkę
wszechświat, który kręci się wokół portali, to one są żyłami
Daruzji, podczas gdy sercem państwa jest Akademia. Do tego Laura
Gallego dodaje szczyptę romansu, szklankę przygody, trzy łyżki
tajemnicy i jedną dramatu. Wszystko razem tworzy wyjątkowe
literackie danie, którego warto spróbować, choć – jak to z
oryginalnymi daniami bywa – nie każdemu przypadnie ono do gustu. W
końcu mamy do czynienia z powieścią, w której wszystkie wątki
wydają się zmierzać ku temu, by czytelnik możliwie najdokładniej
poznał świat przedstawiony. A naprawdę jest co poznawać, ponieważ
autorka bezsprzecznie przyłożyła się do stworzenia tego uniwersum
kawałek po kawałku, zasada po zasadzie i portal po portalu.
Wydarzenie po wydarzeniu coraz lepiej poznajemy to miejsce i wsiąkamy
w jego problemy, postać po postaci bliższe stają się nam zasady
kierujące Daruzją. Myślę, że jest to naprawdę godne podziwu,
choć dominacja wszechświata nad fabułą może budzić
kontrowersje. Możemy mieć nawet wrażenie, że to właśnie on jest
głównym bohaterem.
Naturalnie bez bohaterów nie byłoby
Księgi Portali, więc i o nich warto napisać kilka
słów. Na samym początku wypada zaznaczyć, że wiemy o nich
stosunkowo niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę ich rolę w całej
historii. Niemniej jednak, nie są nam całkiem obcy. Istotny wydaje
mi się fakt, iż należą do różnych grup społecznych i pełnią
inne role dla portali. W końcu w grę wchodzą między innymi
wieśniak-zleceniodawca, górnik-wydobywca kruszcu, mieszczanin-stróż
portalu, ubogi prymus-student Akademii, arystokratka-studentka
Akademii oraz profesorowie. Każdy z bohaterów jest inny, ale
wspólnie tworzą historię tego świata, jak również poruszają
szeroko pojęty temat tolerancji. Nie są stylizowani przez autorkę
na ideały, posiadają różnorodne wady i zalety, dzięki czemu
czytelnik musi zaakceptować swojego faworyta nie tylko z jego jasną,
ale i z ciemną stroną, a to wcale nie jest takie łatwe.
Przyznaję, że autorka nie rozwodzi
się specjalnie nad psychiką swoich postaci, chociaż w kilku
przypadkach z pewnością mamy w nią jako taki wgląd. Jedną z
najważniejszych pod tym względem osób jest Tabit, chłopak
niezwykle uczynny i miły, ale jednocześnie trzymający się
podstawowych zasad nawet kosztem innych osób. W jego przypadku
dokładnie widzimy fundamenty, na których zbudowany został jego
świat, toteż gdyby je naruszył wszystko ległoby w gruzach.
Akademia, która stała się dla niego domem, nawet skorumpowana stoi
ponad przyjacielską bezinteresownością. Jest pod tym względem
zupełnym przeciwieństwem silnego Tasha, którego świat zawalił
się wraz z odkryciem jego, czy raczej jej, tajemnicy. Zresztą,
Tabit to bohater, jakich raczej niewielu znajdzie się w literaturze,
a to za sprawą jego układności i wręcz niepojętego trzymania się
akademickich zasad. Oj, nie łatwo z nim współdziałać, jednakże
poznając go bliżej zaczynamy rozumieć, co nim kieruje.
Na koniec zostawiłam dla Was małe
starcie, albowiem zanim usiadłam do tej recenzji, rzuciłam okiem na
inne opinie na temat Księgi Portali i jakież było
moje zdziwienie, kiedy trafiłam na zdanie zupełnie odmienne od
mojego, a mianowicie zaliczenie tej pozycji do grona książek dla
młodszych czytelników. Osobiście postawiłabym ten tytuł na
miejscu powieści dla starszej młodzieży, a to z kilku istotnych
powodów. Po pierwsze, dominacja kreacji świata przedstawionego nad
rzeczywistą akcją, która wymaga dojrzałości pozwalającej na
docenienie tego misternie tkanego uniwersum. Po drugie, wolno
posuwające się do przodu intrygi, które wymagają odnalezienia w
sobie pewnych pokładów cierpliwości. A dalej już nawet sama
objętość tego tomu, która ucieszy książkowego konesera, ale
zdystansuje młodego czytelnika, który nie potrafi poświęcić się
lekturze na dłużej. Wszystko to razem, jak również kilka innych,
mniej znaczących elementów, skłania mnie do opinii, iż Księga
Portali bliższa będzie starszym niźli młodszym.
Podsumowując, Księga Portali
to powieść, której esencję stanowi bardzo interesujący,
dokładnie tworzony świat i właśnie dlatego, powieść z pewnością
zasługuje na uznanie. Niemniej jednak, akcja posuwa się do przodu
stosunkowo wolno, co nie wbija nas w fotel i w pewnym momencie nie
pozwala na niecierpliwe drżenie w oczekiwaniu na ciąg dalszy
wydarzeń. Sądzę więc, że opinie na temat tej pozycji mogą być
bardzo podzielone, toteż każdy powinien przekonać się sam, jak
smakuje to książkowe danie Laury Gallego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!