poniedziałek, 20 października 2014

Serial: Sherlock sezon 1 odcinek 2


Tytuł odcinka: Niewidomy Bankier
Tytuł serii: Sherlock
Sezon: 1
Odcinek: 2
Liczba odcinków: 3
Czas trwania: 1 godz. 30 min.
Ocena: 5-/6

UWAGA! MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY


Mówi się, że osamotnione stare panny przygarniają pod swój dach koty, zaś starzy kawalerowie kupują psa, jako że zwierzęta wpływają pozytywnie na ich samopoczucie i zmniejszają uczucie wyobcowania. Najprawdopodobniej jest w tym sporo prawdy, jednakże John Watson poszedł o krok dalej i zamiast zwykłego zwierzaka, sprawił sobie Sherlocka Holmesa – człowieka szalonego i zupełnie nieprzystosowanego do życia w społeczeństwie. Cokolwiek by jednak o tym nie mówić, tak się składa, że pupil zdecydowanie wpłynął pozytywnie na życie emerytowanego wojskowego lekarza. John Watson na dobre rozpoczął swoje nowe życie i jest już zupełnie innym człowiekiem. Otwiera się na ludzi, postanawia znaleźć pracę, a nawet umawia się z kobietą! Wszystko zaczyna się perfekcyjnie układać po to, by mogło się równie perfekcyjnie posypać. Sherlock Holmes przyjmuje bowiem zlecenia od starego znajomego, który prosi o rozwiązanie zagadki włamania do jego banku. Kimkolwiek był nieproszony gość, zostawił po sobie ślad w postaci dziwnego graffiti wymalowanego na ścianie. Sprawa okazuje się jednak o wiele ciekawsze i bardziej zagmatwana niż sądzono, bo oto w śledztwie pojawia się leworęczny trup, który po prostu nie mógł popełnić samobójstwa strzelając sobie w prawą skroń. Sherlock Holmes znajduje się na wierzchołku góry lodowej, a więc pragnąc rozwikłać zagadkę graffiti będzie zmuszony zejść pod wodę.

Mam wrażenie, że Niewidomy Bankier zdecydowanie różni się od poprzedniego odcinka Sherlocka pod względem zagadki, jaką przychodzi rozwiązać dwójce świeżo upieczonych przyjaciół. Wcześniej chodziło o gromadzenie informacji i wysnuwanie wniosków, tymczasem teraz na pierwszy plan wysuwa się kod, który należy złamać by dotrzeć do sedna sprawy. Problem polega na tym, że nie chodzi o kod, którym posługują się otaczający Sherlocka ludzie, toteż okazuje się, że niezwykle spostrzegawczy detektyw potrzebuje czasami pomocy innych. Warto jednak zauważyć, że nie trzeba być geniuszem by domyślić się znaczenia sprawiającego problem naszemu bohaterowi „graffiti”. To kwestia wiedzy ogólnej czy też zwykłych zainteresowań, co kładzie nacisk na fakt, iż bycie Sherlockiem to nie wszystko. W pewnych sytuacjach spostrzegawczość to po prostu zbyt mało i należy sięgnąć po zwyczajną, nudną wiedzę. Motyw kodu jest więc dużym plusem, inna sprawa, że przez część odcinka musiałam czekać by bohaterowie dowiedzieli się tego, czego ja domyślałam się od pierwszego rzutu oka na wspomniane „graffiti”.

Czas na element niezwykle denerwujący, ale i całkiem interesujący tego odcinka, czyli: jak ciężko zniechęcić zauroczoną dziewczynę. Jak widać, nie jest to łatwe, a wystarczyło tylko dobre wrażenie i czarujący uśmiech. Jak ten Watson to robi? Podrywa, zdobywa, daje plamę, ale jego ofiara potrafi wybaczyć mu chyba wszystko – nawał pracy, randkę we troje, która zamienia się w małe pole bitwy. Skoro mamy do czynienia z naiwniaczką, to chyba nie można dziwić się Sherlockowi, że jakoś nie jest w stanie strawić kogoś takiego. Nasz detektyw stawia przecież na intelekt, a ślepo zauroczonej mężczyzną kobiecie daleko nawet do przeciętniaka. Nie oszukujmy się, na podobnie beznadziejny przypadek dziewczyny, która nie potrafi racjonalnie ocenić obiektu swoich westchnień trafimy wszędzie. Tutaj toksyczna znajomość dopiero się zaczyna, ale już teraz widać, że kobieta zwyczajnie nie wie, kiedy odpuścić dla własnego bezpieczeństwa. Przyznaję, nie trawię podobnej głupoty u osób obu płci, tego naiwniactwa rodzącego się z toksycznego uczucia. Wierzcie mi, mam taki przypadek w rodzinie i zdzierżyć tego nie mogę. Może właśnie dlatego zwróciłam na to uwagę w Niewidomym Bankierze.

Wróćmy jednak do Sherlocka, jako że w tym odcinku dowiadujemy się o nim czegoś nowego i zaskakującego, jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak bardzo przypomina i jednocześnie jak bardzo różni się od Sherlocka znanego nam chociażby z nakręconego przed kilku laty filmu pełnometrażowego. Otóż, serialowy Holmes okazuje się być istnym ciapciakiem. Inaczej nie potrafię tego określić. Chodząca bezradność, bezbronność, istna fizyczna ofiara losu. Jak to w ogóle możliwe, że nikt mu do tej pory nie „wrąbał” za ten jego cięty język? Naprawdę spodziewałam się, że osoba, która ma nawyk zadzierania ze wszystkimi w około zna chociaż podstawy samoobrony. Cóż, sytuacja mu nie sprzyja, nieznany teren również, ale jednak nieporadność wali po oczach. Ciężko określić, czy to plus czy minus tej serii, jednakże na pewno czyni to z Sherlocka bohatera bardziej realnego. Nie oszukujmy się, ilu geniuszy w dzisiejszych czasach stawia na sport i sztuki walki? No dobrze, przyznaję, cipciakowatość Sherlocka to jednak bardziej zaleta niż wada i ma w sobie coś, co naprawdę pasuje do ludzi jego pokroju.

Ostatnim, co narzuca mi się w kontekście tego odcinka jest szablonowa durnota Watsona. Jego zachowanie z łatwością można przewidzieć, a skutki jego posunięć nie stanowią tajemnicy. Najlepiej widzimy to podczas sceny w muzeum, kiedy to widz po prostu wie, co się wydarzy jeszcze zanim akcja rozkręci się na dobre. Nie trzeba być psychologiem i wnikać głęboko w umysł Johna aby było jasne, że zachowa się w z góry ustalony sposób. Jak przystało na nieskomplikowanego, prostodusznego poczciwca, chciałoby się powiedzieć. Jeśli na wojnie był równie lekkomyślny, to nic dziwnego, że kula go w końcu odnalazła. Cóż, jego instynkt najwidoczniej wcale nie istnieje, więc nie można się dziwić, że jest tylko wiernym pieskiem Sherlocka.

Podsumujmy króciutko Niewidomego Bankiera. Kilka interesujących motywów, kilka wrzodów na żołądku, kolejna odsłona postaci Sherlocka Holmesa, czyli nie jest źle, ale na pewno mogło być lepiej. Niemniej jednak, w przeciwieństwie do poprzedniego odcinka, ten był w miarę wyrównany pod względem fabuły, humoru i akcji od początku do samego końca, co z pewnością liczy się jako plus.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!