poniedziałek, 14 marca 2016

Papierowe serca - Courtney Walsh



Tytuł: Papierowe serca
Autor: Courtney Walsh
Wydawnictwo: Dreams
Seria: Heaven
Liczba stron: 448
Ocena: =5/6




W mały, zakręconym na punkcie miłości miasteczku mieszka Abigail Pressman – młoda, poświęcona swojemu marzeniu kobieta, która na co dzień musi borykać się z otaczającymi ją zewsząd swatkami. Jej życie zaczyna się powoli zmieniać, kiedy przypadkowo natrafia na papierowe serca z zapisaną na nich w formie niewielkich informacji miłosną historią, ale prawdziwym obrotem o sto osiemdziesiąt stopni okazuje się spotkanie z nowym właścicielem budynku, w którym Abigail prowadzi swój niewielki biznes. Przystojny, ale nieprzyjemny mężczyzna grozi jej rozwiązaniem umowy wynajmu lokalu, co może zniweczyć marzenia dziewczyny, ale pomóc mu w realizacji jego własnych planów. Mogłoby się wydawać, że oboje trafili na sytuację bez wyjścia, ale czy naprawdę tak jest?

Na samym wstępie muszę przyznać, że do romansów podchodzę z reguły ostrożnie, ponieważ mój rozum ostrzega mnie przed nimi jak tylko może, za to serce chłonie je niczym gąbka wodę. Nigdy więc nie sposób odgadnąć, który głos tego „wewnętrznego sporu o romans” zdoła do mnie dotrzeć podczas lektury. Nie powiedziałabym jednak, że Papierowe serca miały zwyczajnie szczęście i trafiły na mój lepszy dzień. Wręcz przeciwnie, ostatnimi czasy miałam bardzo wiele romantycznie-negatywnych dni, toteż fakt, iż fabuła książki naprawdę mi się spodobała, powieść zawdzięcza nikomu innemu jak tylko autorce. Tak się jednak składa, że nie tylko przedstawiona tutaj historia zasługuje na uwagę. Także postać głównej bohaterki wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ponieważ Abigail jest zbliżona do mnie wiekiem i podobnie jak ja nie ma nikogo, kto byłby drogi jej sercu w ten szczególny, romantyczny sposób. „Trafił swój na swego!” - chciałoby się powiedzieć i chyba rzeczywiście coś w tym jest. Tak czy inaczej, Papierowe serca znalazły się w odpowiednich rękach, ponieważ naprawdę przypadły mi do gustu.

Chociaż nie sposób zaprzeczyć, że wątek romantyczny w tej powieści jest czymś oczywistym, to jednak chciałabym zatrzymać się na tym temacie trochę dłużej. Po pierwsze dlatego, że w rzeczywistości autorka prezentuje swoim czytelnikom nie jedno, ale dwa niezależne od siebie romanse. Jeden rodzi się na naszych oczach i dotyczy bohaterów, których poznajemy bezpośrednio, drugi jest opowieścią zapisaną na papierowych sercach. To naprawdę interesujący motyw, który dodaje powieści tej słodkiej nutki przygody dnia codziennego i sprawia, że możemy naprawdę nacieszyć się lekturą w pełni. Drugim powodem, dla którego postanowiłam pozostać przy temacie romansu na dłużej jest fakt, iż przedstawiona w Papierowych sercach historia kojarzy mi się nieodparcie z czytanymi przeze mnie namiętnie mangami. Ta książka po prostu ma ten wyjątkowy klimat, który znajduję także w japońskich komiksach. Ona – romantycznie niespełniona, skupiona na swoim marzeniu, nieprzygotowana na to, co przygotował dla niej los. On – chłodny, wyrachowany, zamknięty na świat zewnętrzny i grzesznie przystojny. Brzmi banalnie, ale przecież nawet słodka, rozgrzewająca ciało czekolada należy do banalnych rozwiązań, a ileż daje radości i satysfakcji.

Sądzę, że warto nadmienić, iż w Papierowych sercach znajdziemy nie tylko romans. Ta powieść pokazuje, jak różnie może potoczyć się ludzkie życie i jak trudne do przewidzenia są boskie zamierzenia wobec nas. Część z Was na pewno niejednokrotnie miała okazję zauważyć, że nieświadomie zmierza do celu okrężną, wypełnioną przeszkodami drogą lub znajduje odpowiedzi na zadawane sobie pytania w zupełnie niespodziewanym momencie. Co tu dużo mówić, takie jest życie i takie też sytuacje odnajdziemy śledząc historię Abigail. Gdyby wszystko było dla nas jasne i klarowne, nie popełnialibyśmy błędów, nie błądzilibyśmy, zawsze wszyscy mielibyśmy rację i robilibyśmy tylko to co dobre i słuszne. Tak jednak nie jest i czasami poznanie siebie, czy też odnalezienie właściwej drogi przez życie zajmuje nam naprawdę dużo czasu, zaś naprowadzające nas na to drogowskazy są mgliste, niewyraźne, niemal niezauważalne. Fakt, że Courtney Walsh ukazuje to całkiem wyraźnie w swojej powieści jest kolejnym argumentem przemawiającym za Papierowymi sercami.

Powyżej wspomniałam o „boskich zamierzeniach” i zrobiłam to nie bez powodu, ponieważ w powieści temat religii zajmuje istotne miejsce i myślę, że warto o tym wspomnieć. Autorka pozwoliła swoim bohaterom na kryzys wiary i jej stopniowe odnajdowanie na nowo, położyła nacisk na rozmowę z Bogiem, na potrzebę modlitwy i zawierzenia Mu swoich trosk. Mnie osobiście ani to ziębi, ani grzeje, toteż cieszę się, że w Papierowych sercach motyw ten pojawia się w sposób dosyć naturalny i nienachalny. Dzięki temu powieść nie odstrasza i pozwala się lubić niezależnie od naszych poglądów religijnych.


Podsumowując, Papierowe serca to bardzo przyjemna lektura, która rozgrzewa i przywołuje na twarz subtelny uśmiech. Może nie należy do szczególnie ambitnych, ale niewątpliwie pozwala czytelnikowi miło spędzić czas i jest idealna na długie, ciemne wieczory, kiedy siedząc samotnie w fotelu staramy się uchwycić sens życia i przypomnieć sobie, dlaczego tak kurczowo się go trzymamy. Krótko mówiąc, Papierowe serca zasługują na uwagę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!