środa, 13 sierpnia 2014

Gone: Zniknęli. Faza piąta: Ciemność - Michael Grant



Tytuł: Faza piąta: Ciemność
Seria: GONE: Zniknęli
Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 464
Ocena: 4++/6




Caine panuje w Perdido Beach pilnując porządku, zaś pod jego rządami dzieci czują się bezpieczniejsze. Na swoje nieszczęście, chłopak nie potrafi zrezygnować z przewagi jaką daje mu moc szalonej i bezlitosnej Penny, a przecież nawet nie podejrzewa, jakie problemy może zgotować mu jedna wariatka. Tymczasem, Sam działa zdecydowanie rozsądniej i wraz z powołaną przez siebie Radą, rozkoszuje się urokami życia nad jeziorem Tramonto. Dopiął wszystko na ostatni guzik i do pełni szczęścia brakuje mu tylko Astrid. Mogłoby się wydawać, że mieszkańcy ETAP-u w końcu doczekali się chwili długo wyczekiwanego, błogiego spokoju. Niestety, mając coraz mniej czasu, gaiaphage wykonuje kolejny ruch, zaś bariera zaczyna czarnieć, powoli kradnąc niezbędne do życia światło.
Poza kopułą rozciągającą się nad Perdido Beach emocje opadają z każdą chwilą. Ludzie wracają do normalnego życia, rodzice starają się rozpocząć je na nowo, z dala od dawnych domów i swoich uwięzionych w anomalii dzieci. Nieliczni pozostają na stanowiskach w dalszym ciągu mając nadzieję na bezpieczny powrót nieletnich więźniów ETAP-u. Zupełnie inaczej sprawy mają się jednak z jednostkami wojskowymi stacjonującym przy anomalii. Widać nie tylko w środku robi się gorąco.

Seria GONE: Zniknęli już od pierwszego tomu miała w sobie coś wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju i innowacyjnego, ale także w pewnym stopniu kontrowersyjnego. Okazuje się jednak, że to nie koniec niecodziennych niespodzianek, gdyż autor nie ma zamiaru ostrożnie dobierać składników swojej powieści w obawie przed reakcją innych. Jednym z takich delikatnych motywów, które mogą zostać różnie odebrane jest postać małego Pete'a, który staje się... No właśnie, kim? Bogiem? Dla osób przebywających w ETAP-ie bez wątpienia tak to wygląda. Byt, którego nie widać, a który posiada moc zdolną zmieniać materię, który może zaszkodzić lub pomóc. Podejrzewam, że tego rozwoju wypadków nikt się nie spodziewał. Tym bardziej, że wnikliwy czytelnik może doszukać się tu pewnych cech wspólnych pomiędzy ETAP-em oraz światem jaki znamy. Walka o władzę, szaleństwo posiadanej siły, brak litości, przemoc, cierpienie niewinnych, problemy z żywnością, wodą, ludzie bardziej i mniej uzdolnieni – nie trzeba być zamkniętym w anomalii by cierpieć z tego powodu. Teraz do tego wszystkiego dochodzi postać „boga”, uczącego się na błędach dziecka, które dopiero poznaje swoje moce. Pete tworzy hybrydy, dziwadła i chociaż zabrzmi to bezdusznie, wokół siebie również możemy trafić na tych „innych” ludzi czy „inne” zwierzęta. Wierzcie mi, to ledwie wierzchołek góry lodowej, którą stanowią śmiałe porównania, bo czy w GONE: Zniknęli. Faza piąta: Ciemność nie znajdziemy nawet antychrysta? Ale cicho sza, więcej Wam nie zdradzę.

Warto zauważyć, iż piąty tom serii nie tylko odmalowuje miniaturowy obraz świata, ale także ukazuje ETAP jako miejsce, w którym nie ma szans na radość. Jeśli coś się układa, szybko zaczyna się sypać i za krótkie chwile szczęścia trzeba zapłacić największą cenę. GONE: Zniknęli to sześć faz, a każda z nich oznacza, iż coś się kończy, coś innego zaczyna. I tak, pośród śmierci, krwi i bólu, bohaterowie bez przerwy zaczynają na nowo układać sobie życie. Pełni nadziei, ale i niepewności zaczynają przyzwyczajać się do tej chwilowej stabilności, która nie ma szans na przetrwanie. Możemy powiedzieć, iż ETAP bawi się ze swoimi więźniami. Najpierw pozwala im na chwilę spokoju, małych radości, a następnie z ponurą satysfakcją udowadnia, że nie oni dyktują tutaj zasady. Tym samym, ciemność pojawiająca się w tytule tego tomu posiada niejedno znaczenie.

Co więcej, piąta część przedstawia także lekko spaczony obraz macierzyństwa, jako że w ETAP-ie nic nie działa tak, jak powinno. Ciąża, przygotowanie psychiczne i fizyczne do porodu, wszystko jest przerażająco skrócone, a na domiar złego samemu płodowi wiele brakuje do bycia zwyczajnym. Tym samym grzeszki matki znowu powracają i są wchłaniane jak woda przez gąbkę, którą jest rozwijające się dziecko. A sprawa jest poważna, jako że nadprzyrodzony płód wydaje się wnikać we wspomnienia i podświadomość, dociera do tego, co powinno zostać zapomniane. Jakie tajemnice potrafi wyszperać? Cóż, naprawdę wolelibyście nie wiedzieć którymi sekretami przeszłości karmi się ten kwiatuszek.

Skoro temat narodzin został już poruszony, wypada zauważyć, iż autor pozwolił sobie także na poważne rozważania na temat dobra i zła zakorzenionego w człowieku. W tym tomie pojawia się więc pytanie, czy dziecko rodzi czyste i dobre, a z czasem może stać się inne, czy może, w niektórych przypadkach, jest już od poczęcia złe, nienawistne, skażone grzechami rodziców. Bez wątpienia jest to kwestia, która od wieków trapi wielu ludzi, ale jednoznacznej odpowiedzi nie widać. Czy udziela nam jej Michael Grant? Ciężko stwierdzić, ale jakiekolwiek nie byłyby Wasze odczucia, zapewniam, że autor nie pozwoli Wam o tym zbyt łatwo zapomnieć. Tym bardziej, iż w tym samym czasie pojawia się również problem dotyczący zmian. Czy człowiek naprawdę potrafi się zmienić? Czy jest w stanie odrzucić to kim był i naprawdę zacząć od nowa?

To jedynie niektóre z tematów, z którymi zetkniecie się w tym tomie serii. Jest tego więcej, jest jeszcze poważniej. Im dalej posuwa się ta historia, tym większy dramatyzm i nie można się temu dziwić, jako że GONE: Zniknęli. Faza piąta: Ciemność to już przedostatnia część. ETAP wydaje się zbliżać ku końcowi, ale czy naprawdę tak jest i ile dzieci zdoła tego dożyć? By się tego dowiedzieć trzeba nam będzie sięgnąć po kolejny tom, a nie sposób tego zrobić bez „piątki”, więc czytajcie! Naprawdę warto, chociaż nie osoby delikatne niech zastanowią się dwa razy zanim wkroczą w ten mroczy, bezwzględny świat.

1 komentarz:

  1. Już od dłuższego czasu poluję na tą serię, ale brak funduszy mi doskwiera i na razie musze jeszcze troche poczekac. Jednak kiedys na pewno przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!