środa, 26 września 2012

The Adamantine Palace - Stephen Deas




Tytuł: The Adamantine Palace
Autor: Stephen Deas
Wydawca: Roc
Wydawca polski: Dwójka bez Sternika
Ilość stron: 374
Ocena: 6/6





Gdy jesteś spragniony – pijesz; gdy odczuwasz głód – jesz; gdy jesteś zmęczony – odpoczywasz. A gdy masz ochotę na fantastykę? Sięgasz po to, co powinno w pełni zaspokoić pragnienie niesamowitej przygody. Człowiek jest istotą słabą, która nie potrafi, a często zwyczajnie nie może, odmówić sobie pewnych przyjemności, czy to dla ducha, czy też dla ciała. Ileż jednak rozkoszy jest w uleganiu własnym pragnieniom?
Tak rozpoczęłam swoją przygodę z cyklem The Memory of Flames. Po wielu dniach intensywnych poszukiwań tytułu, który zawierałby w sobie niezbędne elementy fantastyki oraz po tygodniach oczekiwania na przesyłkę byłam gotowa by zabrać się za lekturę i tak też zrobiłam.
Każdy bibliofil wie, iż książki są jak wino, które należy degustować biorąc pod uwagę zarówno wartości estetyczne, jak i smakowe. Co więc mogę powiedzieć patrząc na The Adamantine Palace? Po pierwsze książka wydana została w formie kieszonkowej na szarym papierze, dzięki czemu tomik waży naprawdę niewiele, a jego noszenie nie sprawia trudności nikomu, kto lekturą umila sobie drogę do pracy, czy szkoły (ubolewam nad faktem, iż nie jest to częściej praktykowane w naszym kraju). Co więcej, książka wyróżnia się naprawdę cudowną okładką, która przyciąga potencjalnego czytelnika i oddaje w pełni treść, którą ilustruje. Jest to ogromną zaletą tego wydania, jako że pobudza wyobraźnię jeszcze przed rozpoczęciem lektury.
Zajmijmy się teraz smakiem naszego „wina”. Stephen Deas przenosi nas do świata nieskomplikowanego, rządzonego przez królów i królowe smoków, w którym kłamstwa są na porządku dziennym, polityczne małżeństwa zawiera się na każdym kroku, zaś liczba zwolenników może zadecydować o losie całego świata. Prostota stworzonej przez autora rzeczywistości pozwala czytelnikowi bez problemu odnaleźć się w świecie The Memory of Flames już od samego początku powieści. To sprawia, że akcja posuwa się zgrabnie do przodu, zaś odbiorca nie czuje się zagubiony.
Tak oto widzimy, że mimo zakłamania, żądzy władzy i dominacji władcom udało się utrzymać długotrwały pokój. Niestety zostaje on zachwiany, w chwili najmniej odpowiedniej. W czasie, gdy królowie i królowe sprzeczają się ze sobą nie potrafiąc odnaleźć wspólnego języka, smoki budzą się z długoletniego transu, w jaki zostały wprowadzone. Upokorzone przez ludzi pragną zemsty rozpoczynając swoją własną wojnę przeciwko znienawidzonej rasie.
W przypadku The Adamantine Palace na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki autor przedstawia smoki. Na samym początku widzimy je, jako zwierzęta hodowlane przeznaczone do walki, czy też łowów. Odpowiednie ich krzyżowanie pozwala na rozwijanie niektórych szczególnie pożądanych cech. Z czasem dowiadujemy się jednak jak wielką tajemnicę skrywają władcy i ich alchemicy, zaś smoki okazują się niespotykanie inteligentne i żądne krwi.
Także stworzone przez autora postaci są ogromnym plusem powieści. Ich liczba jest idealnie wyważona, a sposób, w jaki zostają one przedstawione czytelnikowi nie wprowadza zamętu lecz pozwala dodać kolejne detale do mapy świata, w jakim się znajdujemy. Główni bohaterowie mogą wzbudzać w odbiorcy najróżniejsze emocje, jednak im bliżej ich poznajemy, tym więcej pojawia się niewiadomych, czy też wręcz przeciwnie, tym więcej możemy powiedzieć o każdej z postaci, a to nie pozwala nam „zaszufladkować” bohaterów. Oni sami nie wiedzą, jaką drogę powinni wybrać, co kryje się w ich sercach, co czują i co przyniesie przyszłość. Dzięki temu rozwijają się, zmieniają i mogą zaskoczyć. Wypada nadmienić, iż w ocenie naszego stosunku do wybranych postaci pomaga umiejętnie poprowadzona, wieloosobowa narracja.
Muszę przyznać, że The Adamantine Palace wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Książka wciąga już na początku, czyta się ją szybko i nade wszystko z przyjemnością. Jedynym, czego żałuję, jest brak wydania paperback ostatniego tomu, jak i kolejnej serii osadzonej w tym świecie. Widać, trzeba mi uzbroić się w cierpliwość i śledzić uważnie strony wydawnictw.
Stephen Deas bez wątpienia stworzył coś, co zasługuje na uwagę. W świecie zdominowanym przez „wampirystyczne” romanse dla młodzieży każda dobra fantastyka jest na wagę złota, a w wypadku serii The Memory of Flames mamy do czynienia z czymś naprawdę znakomitym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!